czwartek, 22 grudnia 2016

Święta Bożego Narodzenia !


Wystrojona choinka puszy się dumnie.


 W kominku trzaska płonące polano.


 W oddali głos słychać „Czas Wigilię


 zacząć, do stołu podano!” Więc weźmy


 do ręki opłatek biały, niech


 spełnią się życzenia w Święta i rok cały!


Życzy Veronique 


https://www.youtube.com/watch?v=NyoTvgPn0rU




 

sobota, 1 października 2016

Dziewczyny, nie brońcie "kompromisu"! Was on nie chroni -Artykuł


            W Polsce po raz kolejny rozpoczęła się dyskusja na temat aborcji.  Który to już raz? Tym jednak razem pro life chce zabijać kobiety pod płaszczykiem ochrony płodów.Ich zainteresowanie płodami kończy się w momencie, gdy następuje akt porodu, wtedy ich już nic nie obchodzi ani dziecko ani zdrowie kobiety.


           Ci osobnicy nienawidzą kobiet taka jest prawda. Jednak środowiska lewicowe, wolnościowe są  moim zdaniem w uśpieniu tak jakby niedostrzegany zagrożenia, jakby pro life traktowały, jako niegroźny margines społeczny. A to jest wielki błąd, który może się skończyć tragicznie.


            Obecnie obowiązująca ustawa antyaborcyjna zwana ironicznie kompromisem nie pozwala na to, aby kobieta miała wybór. A trzy przypadki dopuszczalności aborcji nie są respektowane, dowodem na ten fakt  są  Pacjentki prof. Chazana i Alicja Tysiąc, która straciła nieodwracalnie wzrok (podobno widzi już tylko na jedno oko a wada jest nieoperacyjna)


           Ten antyaborcyjny kompromis wymyślili mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Jest ich niestety zbyt wiele. Jednak dziś chciałabym przytoczyć słowa mężczyzny, który namawia kobiety, aby wreszcie się obudziły i zaczęły walczyć o swoje prawa . Myślę ,że warto go przeczytać i posłuchać , bo mąrze pisze. ;


Dziewczyny, nie brońcie "kompromisu"! Was on nie chroni


Kiedy nareszcie ogłaszacie masowy protest, chcę wesprzeć Waszą odwagę. Kiedy mówicie, że obecny "kompromis" aborcyjny to dobre rozwiązanie, chcę rozwiać Wasze złudzenia.


 Drogie Dziewczyny (z "Gazety Wyborczej" i nie tylko),


Wczoraj przeczytałem w "Gazecie", że chcecie zaprotestować przeciwko projektowi ustawy, który całkowicie zabrania przeprowadzania aborcji w Polsce. Nazywacie go "przygotowanym przez fanatyków" i nie ma tu między nami sporu.


Niech mi będzie wolno wyznać, że kiedy ogłaszacie (nareszcie!) masowy sprzeciw – jestem z Wami, bo macie słuszność. Ale kiedy niektóre z was twierdzą, że polski tzw. kompromis aborcyjny z 1993 roku "ciągle jest najlepszym rozwiązaniem" – jestem zdumiony, że macie jeszcze złudzenia.


O Was bez Was, czyli kompromis w ironicznym cudzysłowie


Jestem zdumiony, bo to przecież głównie Wy już teraz jesteście otoczone "opieką" jednej z najbardziej restrykcyjnych ustaw aborcyjnych w Europie.


Mogę zrozumieć, z jakich powodów autorzy i obrońcy tej ustawy chętnie określają ją jako "kompromisową". Za wyjątkowy sukces mogą sobie jednak poczytywać to, że same kobiety godzą się na mówienie o "kompromisie" bez ironicznego cudzysłowu. A już zwłaszcza, jeśli robią to w sytuacjach tak przełomowych dla ochrony praw kobiet w Polsce, jak dzisiejsza.


Jestem zdumiony, bo nic mi nie wiadomo o tym, aby polskie kobiety w latach 90. zawierały w tej sprawie jakiś kompromis, będąc jego stroną. Tym bardziej nie mam poczucia, aby w kolejnych latach były traktowane jako strona. Czy Wy czułyście się stroną wtedy? A czujecie się nią dzisiaj?


"Kompromis" bez gwarancji


Jestem zdumiony, bo to przecież Wy wiecie – znacznie lepiej niż ja – że ta jedna z najbardziej restrykcyjnych ustaw w Europie okazuje się w działaniu jeszcze bardziej restrykcyjna niż na papierze.


Czy niektóre z Was ciągle myślą, że mają prawo do aborcji w trzech wyjątkowych przypadkach dopuszczonych ustawą? Formalnie może tak. W istocie często go przecież nie mają, choćby i któryś z "trzech przypadków" na aborcję pozwalał.


To przecież Wy lepiej znacie i rozumiecie dramat pacjentek dr. Chazana. Słyszałyście więcej o kobietach odsyłanych od szpitala do szpitala czy o skandalicznych przypadkach tzw. ogólnych klauzul sumienia, skutkujących np. tym, że z mapy Podkarpacia znikły szpitale, w których kobieta mogłaby legalnie usunąć ciążę.


Państwo, które w latach 90. zafundowało Wam ten "kompromis", nie dało Wam jednocześnie żadnych gwarancji, że będzie go strzec.


Gwarancji mogą Wam za to udzielić tzw. obrońcy życia – od lat robią wszystko, aby nawet to resztkowe prawo do aborcji w sytuacjach nadzwyczajnych pozostało fikcją. Rozzuchwalili się, bo wiedzą, że może i państwo nadało temu "kompromisowi" formę, ale to oni napełniają go na co dzień treścią.


Nie chcą aborcji, ale z zapobieganiem też walczą


Robią to nie tylko w kwestii aborcji. Pamiętacie jeszcze, że częścią "kompromisu" było m.in. wprowadzenie do szkół edukacji seksualnej?


Zapewne nie tylko Wy rozumowałyście wtedy i później logicznie: skoro "obrońcy życia" z taką odrazą mówią o aborcji, to zgodzą się na to, co mogłoby realnie ograniczyć jej skalę – czyli powszechną edukację seksualną i ułatwienie dostępu do antykoncepcji, w tym także pigułek "po".


Daliśmy się wszyscy zrobić na szaro: w walce z rzetelną, dostosowaną do wieku edukacją seksualną oraz profilaktyką "obrońcy życia" są nie mniej zajadli niż w forsowaniu całkowitego zakazu aborcji. Przestrzeganie także tej części "kompromisu" nigdy ich nie interesowało.


Zważywszy na to, czego się dziś dowiadują i nie dowiadują uczniowie na lekcjach tzw. wychowania do życia w rodzinie, trzeba przyznać, że "obrońcy życia" znów okazali się diabelnie skuteczni. Znów: znacznie skuteczniejsi niż samo państwo. Czy to Wam czegoś nie mówi o tym "kompromisie"?


Obrońcy życia skrzykują się sprawniej


Presja tzw. obrońców życia na to, aby drogą ustawy odebrać Wam resztki praw w kwestii aborcji, jest zjawiskiem stałym. Pomysły zaostrzenia ustawy, z których każdy zagraża zdrowiu i życiu polskich kobiet, co jakiś czas przerabiamy na nowo.


To nie jest anomalia – to jest stały element krajobrazu. To nie jest ponawiany atak z prawej flanki na "kompromis" aborcyjny – to jest efekt działania tego "kompromisu". Dzieje się to wszystko także dlatego, że moralnego szantażu tzw. obrońców życia politycy ciągle bardziej się boją niż Waszego gniewu. Będzie dla nas wszystkich lepiej, kiedy to się zmieni.


"Obrońcom życia" jedno trzeba przyznać: do narzucania innym swoich przekonań skrzykują się dotąd znacznie skuteczniej niż polskie kobiety do obrony własnych praw. To, że lada moment nawet fikcja "kompromisu" może się nie ostać, jest dla nas wszystkich groźne. Jednak to, że niektóre z Was są gotowe dzisiaj protestować, broniąc jednocześnie owej fikcji, jest zdumiewające.


Brońcie się i bądźcie dzielne


Przyjmijmy na moment, że ten "kompromis o Was bez Was" wcale nie służył temu, żeby Was zdyscyplinować i zagonić do kąta. Może ci, którzy ów "kompromis" ustalili, naprawdę liczyli, że w tym kącie prawdziwi wrogowie kobiet Was nie znajdą i nie będą czyhać na resztkę Waszych praw.


Problem polega na tym, że Wasi wrogowie od początku ani myśleli tego "kompromisu" przestrzegać. Zacierali ręce, gdy ustawa okroiła Wasze prawo wyboru do minimum, a o to, by ograniczać je do zera, dbają już sami. Kiedy tylko dostrzegali w parlamencie – tak jak dziś – bardziej sprzyjający układ planet, do deptania "kompromisu" rzucali się na wyprzódki. Swoją drogą nie ma co udawać, że się z takimi zamiarami jakoś przesadnie kryli.


Dzisiejsze sejmowe i medialne paroksyzmy wokół aborcji budzą Wasz uzasadniony lęk. Mają jednak pewną zaletę: możecie się w tej kwestii pozbyć iluzji. "Kompromis", którego część spośród Was chce bronić, nie działa. W powietrzu wisi inne pytanie: co Wy na to?


Dziewczyny, nie pozwalajcie się już zagonić do narożnika. Dzisiaj widać już doskonale, że to, czego niektóre z Was są gotowe bronić jako szlachetnej idei, nie broni Was przed zakusami fanatyków wcale a wcale. A zatem nie brońcie tego "kompromisu" i Wy – brońcie siebie i bądźcie w tym dzielne.


Dziewczyny (z "Gazety Wyborczej" i nie tylko) – powodzenia! I w najbliższy poniedziałek, i każdego następnego dnia.


Autor;Mateusz Zimmerman


http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/dziewczyny-nie-broncie-kompromisu-was-on-nie-chroni-komentarz/r8ytpn

czwartek, 22 września 2016

Burkini, czyli jak Muzłumanki łamią prawo...

               Witam po przerwie wakacyjnej; -) Lato i wakacje już minęły, ale niestety w tych letnich miesiącach pojawił się pewien problem, którego nie można przemilczeć.Pojawił się problem burek i Muzułmanek, które postanowiły łamać prawo zasłaniając się swoją religią. W krajach Europy zachodniej zasłanianie całego ciała jest zakazane. 


            W naszej europejskiej kulturze strojem plażowym jest bikini a nie żadne burkini  a te osoby, które nie chcą się rozebrać mają do dyspozycji T-shirty, krótkie spodenki i ochronne kapelusze. Czytałam wiele komentarzy na temat burkini  i prawa, które je zakazuje. Chciałam jednak przytoczyć wypowiedzi kobiet z Arabii Saudyjskiej, które walczą od lat z fundamentalizmem islamskim oraz narzuceniu im strojów zakrywające ich ciała.


         Myślę, że ich głos i wypowiedzi są  istotne w tej dyskusji, bowiem ten problem będzie się nasilał.  A  co wy o tym myślicie ?



W czasie, gdy noszenie burkini na plaży dzieli opinię publiczną we Francji, korespondentka „Paris Match” rozmawiała na temat ubioru, który rozpalił dyskusję, z Saudyjkami.


Co tak naprawdę myślą o tym zażartym sporze, który rozgorzał pod koniec lata we Francji? Mieszkam w Rijadzie od jedenastu lat. Jestem korespondentką i dzięki mojemu statusowi jestem całkowicie zanurzona w tym społeczeństwie, które pozostawia niewiele miejsca dla kobiet, nieważne czy Saudyjek, czy pochodzących z zagranicy. Od samego początku śledzę dyskusję na temat burkini.


Kobiety w Arabii Saudyjskiej nie mają żadnej osobowości prawnej, nie istnieją pod względem prawnym. Należą do opiekuna (ojca, męża, brata, syna), krótko mówiąc, do mężczyzny, który za nie decyduje. Decyduje o kwestiach ich życia lub śmierci. Pomimo tego saudyjskie znajome, z którymi mam bliski kontakt, odmawiają używania słowa „alienacja”, ale w kategoriach nakładanych na nie zakazów tak właśnie jest. Zakaz prowadzenia samochodu, zakaz podróżowania bez zgody opiekuna, zakaz napicia się na tarasie, zakaz dzielenia przestrzeni publicznej z innym mężczyzną poza jej mężem lub członkiem rodziny i zakaz pływania w morzu lub w basenach hotelowych. Kobietom pochodzącym z Zachodu też tego nie wolno! Poza najbogatszymi, które mają baseny, gdzie mogą pływać z dala od wścibskich oczu…


W Jeddah istnieją prywatne plaże, gdzie nieco bardziej „wyzwolone” niż reszta Saudyjki noszą stroje kąpielowe: jednoczęściowe lub bikini. Rozmawiałam z kilkoma z nich.


Fawzia, 35 lat, nie rozumie tej dyskusji i wyjaśnia bez ogródek: „To śmieszne, że mówią w naszym imieniu. Ja odmawiam noszenia burkini. To nie ma nic wspólnego z religią. Jak można mówić, że ta część garderoby pozwala kobietom się wyzwolić? To jest kompletna nieprawda! Czuję się wolna w moim dwuczęściowym kostiumie. A przy okazji, Clarence, próbowałaś pływać w burkini?”.


Noura, 42 lata, krytykuje mężczyzn – cenzorów: „W czyim imieniu? Mężczyźni we Francji, nieważne czy politycy, czy nie, przejęli ten temat? Znowu widzę, że mężczyźni zmonopolizowali temat statusu kobiet. Co powinny nosić, burkini, czy nie burkini… W skrócie, to jest męczące”.


Hoda, 33 lata, jest zła: „Nie rozumiem, dlaczego kobiety we Francji walczą o to, żeby nosić burkini, podczas gdy my, Saudyjki (nie wszystkie) chciałybyśmy się pozbyć abaji, zasłon, wszystkich tych kawałków materiałów, które skrywają naszą egzystencję. Trzy lata temu miałam okazję spędzić wakacje w Cannes. Nie widziałem na plażach żadnej Saudyjki czy muzułmanki w burkini. Myślę, że musimy szanować zwyczaje kraju, takiego jak Francja, który nas gości. Podobnie, kiedy obcokrajowcy przyjeżdżają do Arabii Saudyjskiej, powinni dostosować się do naszej kultury i naszego sposobu życia. Jeśli chcesz wiedzieć, to tak naprawdę myślę, że cała ta dyskusja wokół burkini jest prowokacją kobiet, które hańbią naszą religię, islam. Czasami wstydzę się za nie!”.


Na innych plażach na zachodnim wybrzeżu królestwa przechadzają się czarne cienie, które wyglądają jak kobiety-żaby. Tak, mają na sobie burkini. To nie wojsko. Chciałam zadać im parę pytań, ale odmówiły odpowiedzi.


Clarence Rodriguez


https://euroislam.pl/polemika-wokol-burkini-oczami-saudyjek/

czwartek, 14 lipca 2016

Post wakacyjny i coś do Mayi ;-)

https://www.youtube.com/watch?v=V0PisGe66mY


Miłych Wakacji;-)


Ps; Mayu nie mogę u ciebie, jako anonimowa komentować, po prostu nie daję rady przechodzić przez te kody obrazkowe. Wiem, że nie masz ich w ustawieniach bloga, ale ten problem mam na wszystkich blogach, na jakich komentuję i dotyczy to wszystkich przeglądarek, jakich używam. Muszę  założyć konto bloggera a to dopiero zrobię  po wakacjach; -) Czytam twoje notki i pamiętam o tobie Pozdrawiam cieplutko;-)

poniedziałek, 30 maja 2016

Fałszywi gentelmeni


          Przyznam się szczerze, że nie znam zbyt dobrze świata celebrytów i aktorów serialowych. Wogóle w tym temacie nie siedzę i aby nie być totalną ignorantką  czasami zaglądam na pudelka po to, aby chociaż kojarzyć nazwiska tych osób lub wiedzieć, że takie istnieją w show biznesie.


          Ostatnio zaglądnęłam na stronę dotyczącą Weroniki Rosati i spodobał mi się  fragment jej wypowiedzi . w którym mówi, że woli uczciwych mężczyzn niż fałszywych gentelmanów. Dużo jest teraz graczy, którzy udają kogoś z tak zwanej wyższej półki .Zanim przekonamy się, kim ktoś naprawdę jest musi minąć wiele czasu. Ludzie grają tych, którymi chcieliby być a potem prędzej czy później wychodzi, kim kto jest naprawdę a rozczarowanie bywają bolesne zwłaszcza ,gdy  ponosi się niemiłe konsekwencje błędu towarzyskiego.


            Dlaczego ludzie grają kogoś lepszego niż są  w rzeczywistości ? Moim zdaniem jest to spowodowane zmianami społecznymi. Okres przed II wojną światową to był czas podziałów klasowych i społecznych, których w żaden sposób nie dało się przeskoczyć przynajmniej, jeśli chodzi o klasę szlachecką , magnacką . Po II wojnie światowej PRL zniszczył dawne klasy społeczne.


            Mimo ich zniszczenia  o dziwo  niemal wszyscy chcą uchodzić za elitę, szukają świata wartości, szlacheckich korzeni nawet z nieprawego łoża, wszyscy chcą uchodzić za synów lub córki  dam lub gentelmanów. Bywa to śmieszne, bo zazwyczaj zawsze słoma z butów  wychodzi takim osobnikom , ale niektórzy, co mnie nie dziwi nabierają się na fałszywych szlachciców nowej ery i ponoszą tego konsekwencje …Trzeba uważać i nie wierzyć za bardzo tym, którzy mają zbyt   dobre maniery no chyba, że udowodnią rodowód szlachecki; -) A o to cytat Weroniki Rosati, który mi się spodobał ;


 Wolę uczciwych mężczyzn od fałszywych dżentelmenów - wyznaje w nowej rozmowie z magazynem Party. Zawsze po różnych przeżyciach potrzebuję czasu, żeby pobyć sama. Tak dzieje się po zakończonych relacjach z osobami, które były dla mnie ważne. Rozstania są dla mnie małą żałobą. Zawsze traktuję poważnie osoby, które wpuszczam do swojego życia, więc naturalne jest, że przeżywam gdy kończy się coś, co miało dla mnie wyjątkową wartość. Długo dojrzewam do decyzji, żeby zakończyć jakąś relację. I zawsze muszę mieć pewność, że mam ku temu konkretne powody. Nigdy nie jest to pochopne. Dla mnie związek to nic innego jak bardzo silne emocje. W ogóle w moim życiu nie ma kompromisów, półśrodków lub letniej temperatury.


 

poniedziałek, 16 maja 2016

Już jestem...


             Dawno nie pisałam notek na  blogu. Nie za bardzo mogłam się wyrobić z innymi sprawami, więc pisanie na blogu odstawiłam na jakiś czas. Nie mam już tyle czasu na to, aby pisać na blogu  zwłaszcza, że prowadzę także inną działalność pomagając ludziom, którzy mojej pomocy potrzebują.


             Brak mi po prostu czasu. Może także, dlatego, ze ten blog stracił już dawno swoją racje bytu a to, co chciałam uzyskać dzięki niemu już dawno uzyskałam. Nie zamierzam go jednak usuwać. Chcę mieć swoje miejsce w sieci, miejsce gdzie będę mogła swobodnie powiedzieć to, co myślę, zwierzyć się np. z problemów zdrowotnych, ze spraw, które mnie trapią, z tego, co mi się nie podoba np. w Polsce a nie podoba mi się wiele rzeczy….


              Poza tym przywykłam do pisania bloga nawet, jeśli piszę go rzadko. Dziwnie bym się czuła gdybym swojego miejsca w sieci nie miała.


       Jestem i choć rzadko, nie znikam i nadal tu pozostanę. A zaległości u przyjaciół blogowych na pewno nadrobię.


Pozdrawiam wszystkich.


 

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Inwazja Islamistów na Europę jest już faktem!


           Ostatnie kilka miesięcy to czas niepokojących wydarzeń w Europie. Na naszych oczach pod pretekstem wojny w Syrii dokonuję się inwazja islamistów na Europe. Islamistów, bowiem żadnymi uchodźcami bym ich nie nazwała. Większość tych niby uchodźców to agresywni młodzi mężczyźni, którzy mają siłę walczyć z policją i wojskiem. Wśród tych niby uchodźców jest niewiele kobiet i dzieci starszych ludzi nie ma wcale. Ciekawa jestem gdzie  są ich rodzice? Pozabijali ich czy zostawili na pastwę państwa islamskiego?


           Oprócz walki z Policja pseudo uchodźcy pokazali jak potrafią się bawić w noc sylwestrowa gwałcili, napastowali i okradali kobiety wiele z nich zmasakrowane trafiły do szpitala. Wiek kobiet nie miał znaczenia, bo gwałcili także kobiety dojrzałe, które mogłyby być nawet ich matkami. Policja nie reagowała a rząd zabronił mediom mówić o całej sprawie próbując ukryć całą aferę.  Ataki na kobiety nie wydarzyły się tylko w Niemczech, ale w Szwajcarii, Austrii i Szwecji.


          Politycy niestety nie wyciągają wniosków z sylwestrowych wydarzeń Burmistrz kolonii haniebnie poradziła kobietom, aby wypracowały kodeks postępowania i dostosowały się do uchodźców. 


        Co będzie dalej?  Przewiduje najgorsze. Obawiam się, że krytyka zachowania uchodźców będzie traktowana przez władze, jako namawianie do nienawiści i ludzie, którzy będą się bronić przed arabami będą karani więzieniem. Z tego, co zdążyłam przeczytać jednak z użytkowniczek facebooka ma sprawę sądowa, dlatego, że nazwała uchodźców brudasami i powiedziała, co o nich myśli.  W Niemczech Policja użyła gazu na demonstrantach, którzy protestowali przeciwko temu, co wydarzyło się w Noc sylwestrowa. Czemu nie użyła broni, gdy gwałcono Niemki?


          Dokąd zmierzamy? Do kalifatu Islamskiego?  Co prawda Polska jest pod rządami Pisu , wiec może uchronimy się od zalewu beżowych, ale zagraża nam kalifat w wersji katolickiej.  Obawiam się, że gdy Europa zachodnia upadnie wolnościowe wartości  upadną razem z nią a Polacy nie zbudują niczego wartościowego choćby, dlatego, ze jesteśmy mentalnościowo podobni do Rosji a nie do Europy i potrzebujemy nadzoru po to, aby ludziom szczególnie kobietom tej wolności nie zabrano.


         Wiem, że sprzeciw przeciwko islamizacji Europy przejęły środowiska narodowe, skrajnie prawicowe.   Dlatego wielu ludzi, mimo że nie podoba im się przyjmowanie uchodźców, boją się terroryzmu islamskiego wolą się na ten temat nie wypowiadać, bo zaraz będą utożsamiani z naziolstwem, narodowcami. A nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie chciał być kojarzony z tymi psycholami.


         Nie zmienia to jednak faktu, że w tej jednej sprawie niestety ci osobnicy mają  rację. Jeśli nie będziemy sprzeciwiać się Islamizacji Europy stracimy naszą wolność i obudzimy się z ręką w nocniku. Nie potrafimy pokonać naszych konserwatystów, co widzimy, chociaż po ustawie antyaborcyjnej, więc jak poradzimy sobie z mentalnością beżowych, która jest po stokroć bardziej konserwatywna od naszej ? Oni nie dostosują się do nas, bo niby, dlaczego mieli by to robić a my nie dostosujemy się do ich mentalności, bo musielibyśmy się pożegnać z wolnością, o którą tak walczyliśmy.


        Nie zapraszanie uchodźców do Europy, ograniczenie wyznawców islamu powinno być priorytetem cywilizowanego świata, który powinien chcieć zachować swoją wolność a nie wpuszczać tych, którzy nas chcą zabijać. Czy oni nie widzą, że islamizują Europę? Czy nie wiedzą, że mimo władzy i pieniędzy także odczują tego skutki?  Czy oni nie wiedzą  ,że jak ta Europa upadnie nie będzie ani  świata zachodu ani wschodu tylko będzie takie główno. Czy oni nie widzą ,że jeśli islam wygra będziemy niewolnikami a uciec nie będzie dokąd ?                Chyba nie widzą ,ale poczują na własnej skórze  to co zrobili i żadne  pieniądze  i zamykanie się w bogatych gettach nie pomoże . Z jednego powodu  bo  dziką  swołaczą ,która niczego się nie boi  ani śmierci ani więzienia  nie można rządzić  to oni będą rządzić nimi .


Albo zaczniemy działać ,albo obudzimy się w piekle !!!


 Źródła;


http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/napady-na-kobiety-w-kolonii-manifestacje,609378.html


http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1568294,Ataki-na-kobiety-w-Niemczech-Ponad-500-zawiadomien-o-przestepstwach-po-zajsciach-w-Kolonii


http://www.pch24.pl/burmistrz-kolonii-poradzila-kobietom-napadanym-przez-imigrantow-dostosowac-sie-i-uwazac,40393,i.html


http://wiadomosci.onet.pl/lublin/pisala-brudasy-pier-o-uchodzcach-chce-wiezienia-w-zawieszeniu-i-800-zl-kary/0jnvf2